music




poniedziałek, 26 czerwca 2017

Rose opowiadanie część IV

Leon nie przepadał za szpitalami. Wolał patrzeć i przebywać ze zmarłymi, niż z dopiero umierającymi, którzy noszą w sobie złudną nadzieje na to, że jutro zdarzy się jakiś cud i będzie dobrze. 
-Ale to była przyjemna droga-zagadała Wandy.
-Dawno nie jechałem w takiej beztroskiej atmosferze. Mógłbym to robić częściej, odłączyć się tak na chwile od rzeczywistości…-westchnął Leon, patrząc głęboko w jej oczy.
-Tak..-speszyła się-Mógłbyś…Chodźmy już do środka-podsumowała.
Jeszcze dobrze nie doszli do drzwi wejściowych placówki, a już czuli ten odór wydobywający się z głębi każdego szpitala. Wielka mieszanka leków przeplatana żalem, goryczą, śmiercią i głuchą nadzieją. Całe szczęście, że oni idą sprawdzić tylko stan ręki po wypadku, a nie stan zdrowia po operacji ważący na pozostałych chwilach życia.
-Witam , chcielibyśmy sprawdzić czy z ręką, mojej przyjaciółki jest wszystko dobrze, została zraniona w wyniku delikatnej stłuczki mojego wozu z jej delikatnym ciałem - wyjaśnił sprawę Leon z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Mhm - odburknęła pani z recepcji, nawet na niego nie spoglądając- Dokument Pani proszę.
Rejestracja poszła szybciej niż zwykle. Chwile potem, siedzieli ramię w ramię, obok siebie pod gabinetem lekarskim.
-Pani Grant! Zapraszam- wychylił się z gabinetu podstarzały lekarz. Wydawałoby się, że jego zakola sięgają mu do momentu, aż jego plecy nie zaczną się pruć. 
-Idź, ja poczekam- powiedział Leon. Wandy przytaknęła mu delikatnie.
Śledczy nareszcie miał czas,żeby spojrzeć na telefon. Tak naprawdę nie miał na to czasu od wczorajszego wieczoru. Leon już wie, że w pracy ma wiele do nadrobienia i wiele do wytłumaczenia, parę nieodebranych telefonów od swojego asystenta Davida Meltona i kilkanaście od swojego przełożonego Erica Claptona.
-Chyba czas oddzwonić - westchnął Leon.
Pierwsze połączenie skierował do szefa. Lepiej zmierzyć się z rzeczą gorszą od razu, niż odkładać ją na później.
-Halo- odezwał się Eric, słychać już było poddenerwowanie w jego głosie.
-Witam, chciałabym Pana bardzo…
-Leon nawet mnie nie przepraszaj- przerwał mu przełożony. Nie chce słuchać żadnych tłumaczeń z Twojej strony, nie mam nastroju na dawanie Ci wykładów, mamy wystarczająco dużo na głowie. Przejdźmy od razu do rzeczy.
-Słucham, co się dzieje- powiedział ze zrezygnowaniem śledczy. 
-Mam parę informacji w naszej sprawie. Po pierwsze ofiara miała na imię Lucy Hamilton, miała 62 lata. Jej wszyscy bliscy nie żyją…Oprócz matki, która jest umieszczona w domu starców. Matka ma na imię Elizabeth Hamilton, jej nazwisko rodowe to Madson. Z tego co wiemy nie utrzymywała kontaktów z córką. Jedź i to sprawdź mimo wszystko, to na razie jedyna osoba, która może nam coś powiedzieć. Mamy jeszcze paru świadków z miejsca zbrodni ale tym zajmie się David.

-Dobrze, wyślijcie mi tylko adres i zjawie się tam jeszcze dziś- powiedział Leon.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Rose - "Zakątki"

Tylko tam, w zakątkach duszy wiem  co znaczy szukanie światła. Gdy czerń zmyła błękit, była pustka. Długa droga, by poradzić sobi...