music




czwartek, 29 czerwca 2017

Rose- "Szczęście"

Wszystko będzie dobrze mała dziewczynko,
Otrzyj łzy i spójrz jak słońce wychodzi zza chmur.
Pierwszy promyk wyleczy Twoje oczy,
drugi promyk uleczy Twoje serce,
uśmiechnij się i machnij ręką,
poczuj szczęście, które jest w Tobie.

Biegnij jak lew, tak aby nikt Cię nie złapał.
Patrz wyżej niż myślisz, że możesz.
A szczęście stanie tuż obok Ciebie.
Da Ci rękę i zaprowadzi do ciszy, w której znajdziesz siebie.

Bo każdy zasługuje na bycie kochanym.
Bo każdy zasługuje na bycie szczęśliwym
Bo każdy zasługuje by być spełnionym.
Dlatego wstań i walcz z całych sił. 

Otrzyj łzy i poczuj jak słońce wychodzi zza chmur.

poniedziałek, 26 czerwca 2017

Rose- "Ach"

Unoszę się myśląc o Tobie.
Żywię się myślami o Tobie.
Więc kochanie nie rezygnuj z uczucie do mnie.
Więc kochanie nie puszczaj mojej ręki.
To wszystko jest takie ach,
piękne, bolesne, cholernie trudne.

Straciłam rozum, zatracona w sercu płynę w oceanie myśli.
Gram jak mi zagrasz, jestem instrumentem w Twoich dłoniach. 
Więc kochanie nie rezygnuj z uczucie do mnie.
Więc kochanie nie puszczaj mojej ręki.
To wszystko jest takie ach,
piękne, bolesne, cholernie trudne.

Nie poświęcasz mi wolnych chwil, a ja odmierzam czas w rytm Twoich kroków.
Sprawiasz wrażenie jakbym była Ci obojętna, a ja walczę z ogniem byś mnie zauważył.
Więc kochanie nie rezygnuj z uczucie do mnie.
Więc kochanie nie puszczaj mojej ręki.
To wszystko jest takie ach,

piękne, bolesne, cholernie trudne.

Rose opowiadanie część IV

Leon nie przepadał za szpitalami. Wolał patrzeć i przebywać ze zmarłymi, niż z dopiero umierającymi, którzy noszą w sobie złudną nadzieje na to, że jutro zdarzy się jakiś cud i będzie dobrze. 
-Ale to była przyjemna droga-zagadała Wandy.
-Dawno nie jechałem w takiej beztroskiej atmosferze. Mógłbym to robić częściej, odłączyć się tak na chwile od rzeczywistości…-westchnął Leon, patrząc głęboko w jej oczy.
-Tak..-speszyła się-Mógłbyś…Chodźmy już do środka-podsumowała.
Jeszcze dobrze nie doszli do drzwi wejściowych placówki, a już czuli ten odór wydobywający się z głębi każdego szpitala. Wielka mieszanka leków przeplatana żalem, goryczą, śmiercią i głuchą nadzieją. Całe szczęście, że oni idą sprawdzić tylko stan ręki po wypadku, a nie stan zdrowia po operacji ważący na pozostałych chwilach życia.
-Witam , chcielibyśmy sprawdzić czy z ręką, mojej przyjaciółki jest wszystko dobrze, została zraniona w wyniku delikatnej stłuczki mojego wozu z jej delikatnym ciałem - wyjaśnił sprawę Leon z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Mhm - odburknęła pani z recepcji, nawet na niego nie spoglądając- Dokument Pani proszę.
Rejestracja poszła szybciej niż zwykle. Chwile potem, siedzieli ramię w ramię, obok siebie pod gabinetem lekarskim.
-Pani Grant! Zapraszam- wychylił się z gabinetu podstarzały lekarz. Wydawałoby się, że jego zakola sięgają mu do momentu, aż jego plecy nie zaczną się pruć. 
-Idź, ja poczekam- powiedział Leon. Wandy przytaknęła mu delikatnie.
Śledczy nareszcie miał czas,żeby spojrzeć na telefon. Tak naprawdę nie miał na to czasu od wczorajszego wieczoru. Leon już wie, że w pracy ma wiele do nadrobienia i wiele do wytłumaczenia, parę nieodebranych telefonów od swojego asystenta Davida Meltona i kilkanaście od swojego przełożonego Erica Claptona.
-Chyba czas oddzwonić - westchnął Leon.
Pierwsze połączenie skierował do szefa. Lepiej zmierzyć się z rzeczą gorszą od razu, niż odkładać ją na później.
-Halo- odezwał się Eric, słychać już było poddenerwowanie w jego głosie.
-Witam, chciałabym Pana bardzo…
-Leon nawet mnie nie przepraszaj- przerwał mu przełożony. Nie chce słuchać żadnych tłumaczeń z Twojej strony, nie mam nastroju na dawanie Ci wykładów, mamy wystarczająco dużo na głowie. Przejdźmy od razu do rzeczy.
-Słucham, co się dzieje- powiedział ze zrezygnowaniem śledczy. 
-Mam parę informacji w naszej sprawie. Po pierwsze ofiara miała na imię Lucy Hamilton, miała 62 lata. Jej wszyscy bliscy nie żyją…Oprócz matki, która jest umieszczona w domu starców. Matka ma na imię Elizabeth Hamilton, jej nazwisko rodowe to Madson. Z tego co wiemy nie utrzymywała kontaktów z córką. Jedź i to sprawdź mimo wszystko, to na razie jedyna osoba, która może nam coś powiedzieć. Mamy jeszcze paru świadków z miejsca zbrodni ale tym zajmie się David.

-Dobrze, wyślijcie mi tylko adres i zjawie się tam jeszcze dziś- powiedział Leon.

piątek, 23 czerwca 2017

Rose - Can't Help Falling In Love (cover)


Rose- "Zawsze"

Rozmawiając z Tobą, myślę, że tak będzie zawsze.
Patrząc na Ciebie, myślę, że tak będzie zawsze.
Cholera, głupia dziewczyna, która popadła w obłęd.
Ma nadzieję, że świat się do niej uśmiecha.

Nic się nie liczy, tylko jej serce krwawi.
Strach ją przerasta, nie wierzy w to, że życie da jej dobro.
Przez wrażliwą duszę, zakochuje się.
Potrzebuje ramion, które ją uchronią.

Słucham Ciebie i już wiem, że Cię stracę.
Patrzę na Ciebie i widzę jak odchodzisz.
Cholera, głupia dziewczyna, nie da rady sama.
Ma nadzieje, że kiedyś spojrzysz na nią i stwierdzisz, że nie umiesz jej zostawić.

Nic się nie liczy, tylko jej umysł wariuje.
Strach ją przerasta, nie może znaleźć odwagi, by uwierzyć w siebie.
Przez wrażliwą duszę, zakochuje się.

Potrzebuje ramion, które ją uchronią.

sobota, 10 czerwca 2017

Rose- "Chłód"

Ty i ja wędrujemy po cienkim gruncie,
Trzymamy się za rękę, lecz w każdej chwili możemy się zgubić.
Ty i ja patrzymy sobie w oczy,
lecz widzę, że masz w nich chłód.
Czuję się jak anioł, który czeka na upadek,
nad głową tańczy mu światło, a pod stopami widnieje ciemność.
Chciałabym powiedzieć Ci jak bardzo boje się, że zgasłam w Tobie.

Czemu mam smutne oczy, mimo że mam Ciebie?
Czemu serce bije mi przestraszone, mimo że mam Ciebie?
Nie wiem czy uciekać, czy czekać aż serce przestanie bić.
Powiedz mi czy zostać.

Walcz o mnie tak samo, jak ja walczę o Ciebie,
Patrz na mnie tak samo, jak ja patrze na Ciebie,
Nie rezygnuj ze mnie tak samo, jak ja nie rezygnuje z Ciebie.
Chce wrócić do uczucia, kiedy obejmujesz mnie i wiem, że mnie chcesz.
Chce wrócić do uczucia, kiedy patrzysz na mnie i wiem, że mnie chcesz.
Chce wrócić do uczucia, kiedy trwam z Tobą.

Czemu mam smutne oczy, mimo że mam Ciebie?
Czemu serce bije mi przestraszone, mimo że mam Ciebie?
Nie wiem czy uciekać, czy czekać aż serce przestanie bić.

Powiedz mi czy zostać.

poniedziałek, 5 czerwca 2017

Rose opowiadanie część III

Następny dzień, przyszedł spokojnie , słońce wschodziło delikatnie i powoli , może trochę nieudolnie , niczym pisklę, które pierwszy raz wzbija się w niebo. Leon wstał wcześnie , obserwując to zjawisko. Był nieobecny. Jego dusza szybowała gdzieś w przestworzach. Każde pociągnięcie papierosa, sprawiało, że był coraz wyżej i wyżej. Wraz z jego ulubionym czerwonym Marlboro, skończył się i lot. Nigdy nie wie ile trwają jego ranne wędrówki , kocha to oderwanie od rzeczywistości.  Gdy otworzył drzwi od tarasu , zobaczył Wandy , krzątającą się po kuchni. Śniadanie i kawa były już prawie gotowe. Tańczyła , niczym nimfa , zgrabnie poruszając się pomiędzy szafkami. W dłoni trzymała papierosa, z którego dym bajecznie ją przystrajał.
-Ukradłam Ci jednego - powiedziała ze słodkim uśmieszkiem.
-Mam nadzieję,że na zdrowie - czuć było żart w jego wypowiedzi.
-Mogę Cię o coś spytać Leo?
-Jasne.
-Pojechalibyśmy może do szpitala, sprawdzić czy z tą ręką wszytko dobrze ? Mam świadomość , że może to zająć nam prawie cały dzień , a miałeś dzisiaj pracować - zamilkła na chwilę, wzięła głęboki oddech i postanowiła mówić dalej- Jednak cały czas coś mnie tam boli i ciągnie … 
-Hm… Może zróbmy tak ,że ja Cię tam po prostu odwiozę, przez czas badań popracuję i przyjadę po Ciebie.
-Chyba wolałabym, żebyś był tam przy mnie.
Smith mimo wszytko czekał na to zdanie, nie zamierzał jej odstąpić choćby na krok. Nawet gdyby pojechał do biura, czy potrafiłby się skupić? Czy myślałby tylko o niej  ? Czuł jakby znał ją od zawsze , w jej sercu widział dobroć , chodź jej oczy były ciągle zamyślone .Zastanawiał się , czy zmusza ją do tego radość, może smutek , czy jedno i drugie.
-Masz rację- powiedział w końcu - powinienem być tam z Tobą.
Jej uśmiech wyjaśnił wszytko.
-Dziękuję , myślę , że zjemy śniadanie i możemy lecieć ?
-Gdybyś miał dla mnie jakieś ubranie.
-W Twojej sypialni, w komodzie są jeszcze jakieś ubrania, mojej kochanej siostruni.Wybierz sobie coś.Czekam na dole.
To był dobry czas na papierosa. Leo wiedział , że uzależnienie to zabija powoli , lubił to. Cała magia fajek polegała na tym , iż wyglądało się stanowczo seksowanie i męsko. 
-Jestem gotowa -Grant przerwała mu zadumę.
Dla policjanta było to niemożliwe, Jej piękność za każdym razem zwalała go z nóg. Wandy miała  w sobie coś co przyciągało.
Wsiedli razem do samochodu. Mercedes Smitha był drogim pojazdem. Skóra opinała fotele , stroiła również kierownicę.Wnętrze pachniało Leonem , czyli intensywnym zapachem , którego nie miało się dość. Działał on mocno na zmysły kobiet , które zaczynały myśleć tylko o nim. Pani Grant broniła się przed tym jak mogła. Teraz niestety przebywała z nim w jednym pomieszczeniu , czuła go i widziała, co znacznie utrudniało zadanie. W pojeździe panowała niezręczna cisza , więc śledczy postanowił czymś ją zapełnić. Nagłe dzwięki AC/DC w rytmie Highway to hell zaczęły wypełniać pojazd.
-Nawet nie mów , że ich słuchasz , to mój ulubiony zespół - powiedziała z niedowierzaniem dziewczyna.

Smith ze zdziwionym uśmiechem przytaknął i pogłośnił piosenkę , która już wydobywała się z ust obydwojga. Czuli, że żyją, samochód pędził wraz z muzyką , oddychali coraz szybciej, zapominając po co i gdzie właściwie jadą. Biła od nich szczera radość, powoli przeradzająca się w pożądanie. Ich podróż dobiegała końca, a szpital był coraz bliżej. Wielki , ceglany, zmodernizowany budynek, sprawiał wrażenie przytulnego miejsca dla każdego. Jednak była to zgubna impresja, ta przestrzeń wywoływała poruszenie nad naszym losem. Czym jesteśmy my , czym przyczyniamy się codziennie do tego ze dane jest nam być zdrowymi ludzmi, a co zrobili Ci którzy są zamknięci w tych czterech ścianach , z cieniem szans na ich opuszczenie. 

niedziela, 4 czerwca 2017

Rose-"Dusze"


Ludzie płytko patrzą na świat.
Świat to dusze.
Dusze o różnych charakterach.
Wszystko ma dusze.
Trzeba tylko przystać na chwile i posłuchać.

sobota, 3 czerwca 2017

Rose-"Dłoń"

Dłoń tak gładka a zarazem szorstka.
Dłoń to nic wielkiego a może zamienić się w niebo.
Dłoń odpowiednio podana potrafi uleczyć.
Dłoń , Twoja dłoń zaprowadzi mnie na koniec świata,
Ukaże szczyt , pociągnie do góry , wyciągnie z ciemności.

Używaj jej częściej skarbie, bym mogła latać nad górami. 

Rose-"Ból"

Powinieneś oddychać głębiej,bo kiedy nie oddychasz wiem,że o mnie zapominasz.
Powinnam częściej płakać przez Ciebie,bo wtedy wiem,że strata zaboli.
Powinniśmy częściej się kłócić,żeby godzić się mocniej.
Powinniśmy być,by nie zapominać,że mamy tylko siebie.

Nie wiem czy to miłość,kiedy boli patrzenie na Twoje cierpienie,
Nie wiem czy to nienawiść,kiedy zadaje Ci ból,
Nie wiem czy to pożądanie,kiedy ból jest zaletą,
Wiem tylko,że bez bólu nie nauczymy się żyć razem.

Więc krzywdź mnie z umiarem,bo ból który mi wyrządzasz może być piękny,
Więc obrażaj mnie,bym zrozumiała swoje błędy.
Tylko nie zostawiaj mnie za szybko,bym nie rozpadła się z bólu,który mnie zabije.

Powinieneś mówić mi,że jestem piękna,bym nie przestała wierzyć,że patrzysz tylko na mnie.
Powinnam stroić się częściej,byś nie zapomniał patrzeć tylko na mnie.
Powinniśmy nie widzieć świata poza nami,by nie wrócić do piekła.
Powinniśmy iść razem wbrew wszystkim, by nie zagubić się bezpowrotnie.

Nie wiem czy będzie bolała,zguba bez Ciebie,
Nie wiem czy nie znajdziesz kogoś lepszego niż ja,
Nie wiem czy zostawisz mnie teraz czy później,
Wiem tylko, że nie chce się o tym przekonać.

Więc krzywdź mnie z umiarem , bo ból który mi wyrządzasz może być piękny,
Więc obrażaj mnie, bym zrozumiała swoje błędy.
Tylko nie zostawiaj mnie za szybko , bym nie rozpadła się z bólu,który mnie zabije.








czwartek, 1 czerwca 2017

Rose opowiadanie część II

              Leon zamyślony tą dziwną sprawą jechał samochodem po śliskich zimowych drogach.Jego myśli w jednym momencie rozproszyła kobieta na drodze,dzięki której jego opony wpadły w ogromny poślizg. Przód jego pojazdu delikatnie w nią wjechał co spowodowało jej upadek.Całe szczęście,że jego skutkiem była tylko dość głęboko skaleczona ręka.Smith zaszokowany tym co zrobił, szybko wysiadł z samochodu.
-Przepraszam Panią,bardzo - zmartwiony nie widział co zrobić - Hmm.. - po chwili,zrzucił z siebie kurtkę i okrył poszkodowaną - Czy mogę Pani jakoś pomóc ? Może pojedziemy do szpitala ? 
-Nie trzeba - usłyszał cichy delikatny i jakże niepewny głosik.
-Może do domu ? 
-Nie mam domu,szukam mieszkania jak na razie,dzisiaj to mój pierwszy dzień w tym wielkim mieście.
-Wie Pani co - chyba sam nie był do końca pewny co robi-Może Pani parę dni spędzić u mnie,mam wolny pokój,dopóki ręka nie wydobrzeje.
-Chyba na razie nie mam innego wyjścia - dodała spokojnie
Zaprosił ją do samochodu.Kiedy kobieta weszła do pojazdu,odsłoniła swoją buzię. Okazało się,że jest to piękna,brązowowłosa postać o głębokich czarnych oczach.Miała idealne wręcz rysy twarzy,usta duże o ślicznym kształcie,zęby bialutkie i proste. Jej włosy ciągnęły się do ramion,a talia odpowiednio wcięta,nogi długie i szczupłe,były dopełnieniem całości.Tropiciel nie mógł oderwać od niej wzroku.
-Zdradzisz mi jak masz na imię,ile masz lat ? -Leo pytał gościa , podczas podróży.
-Nie wiem czy mi wypada, komuś takiemu jak Pan,nawet się przedstawić.
-Wiesz kim jestem ? - zapytał z zaciekawieniem,niestety usłyszał tylko ciszę,a na jego twarzy pojawił się uśmiech,przepełniony ciepłem i zdziwieniem. -Nalegam - dodał po chwili. 
-Skoro tak. Nazywam się Wandy Grant,mam 25 lat - powiedziała
-Taka młoda a po ulicach się już włóczy - zażartował śledczy.
Wtedy i ona dostrzegła jego twarz,idealną,bez żadnych zmarszczek niczym z magazynu. Poczuła jak jego oczy ją przenikają,a jego głos był czymś rozbrajającym i baśniowym. Kiedy mówił,zaczynała marzyć o jego dotyku,czuła się bezpieczna. Wandy szybko zawstydziła się własnych myśli i powróciła do rzeczywistości.
-Wie Pan,życie potrafi płatać różne figle.
-Proszę nie mówić Pan - wykrzyknął - Nazywam się Leon,dla przyjaciół Leo - uśmiechnął się.zapatrzony w swojego gościa.
-Jak chcesz Leon,ja jestem Wandy,dla przyjaciół których nie mam tak samo- dodała ze smutkiem,patrząc na deszcz,który spływał po szybie samochodu.
-Jesteśmy już prawie na miejscu- dodał dla rozluźnienia atmosfery. 
Dom detektywa był postawny z licznymi zdobieniami.Ogród opatulony białym puchem,otaczał jasny i czysty budynek z nowoczesną elewacją.Kiedy weszli do środka,Wandy oślepiły światła i to jakże przestrzenne wnętrze.
-Usiąć proszę,zajmę się Twoją ręką,zrobię opatrunek. 
Smith pogrzebał chwile w szafie,wyjął czarną reklamówkę a z niej apteczkę.Zręczne ręce Leo uporały się zgrabnie z okładem. 
-Tu masz rzeczy - wziął worek,który wygrzebał w schowku i podał Wandy - zostawiła je moja siostra,możesz coś sobie wybrać. Będę miał jutro służbowe spotkanie więc będziesz mogła trochę się tu porozglądać. A Ty Wandy pracujesz gdzieś? 
-Wiesz,nie.Tak jak mówiłam jestem tutaj pierwszy dzień,nastawiona byłam na znalezienie dobrej pracy i szybkiego noclegu bez żadnych uszkodzeń ciała. -Odpowiedziała
-A jaka praca Cię interesuje?
-Jestem po prawie,chciałam podjąć działania w jakiejś kancelarii lub jak to się nie uda iść do policji i zaczepić się u nich.
-To wspaniale się składa - wykrzyczał nagle Leon - Możesz przyczepić się na parę dni do mnie i zobaczyć jak działa policja. 
-Jak sobie życzysz Leon  - powiedziała,porażona zaradnością mężczyzny. 
-To jest przecież Twoja decyzja,ja tylko zaproponowałem.
-Zawsze chyba warto spróbować -dodała Grant siadając ostrożnie na łóżku.
-Mam jeszcze jedno pytanie - dodał Leo po pewnym zastanowieniu.
-Tak ? 
-Bandaż nie uciska ? 
-Nie,i jeszcze raz nic się nie stało- odrzekła z uśmiechem na twarzy.

Miała ona uśmiech zjawiskowy,stawiający wprost na nogi…

Rose - "Zakątki"

Tylko tam, w zakątkach duszy wiem  co znaczy szukanie światła. Gdy czerń zmyła błękit, była pustka. Długa droga, by poradzić sobi...