Niebo strzela. W ciemnościach zapalone płomienie, opatulone w swoich kocach.
Huk nieustanny, lecz cisza w sercach i spokój jak nigdy.
Nagle usta otwarte, wspólny obiad i prysznic do snu kojący.
Da się żyć w liczbie innej niż jeden, jednak to niebo aż musiało strzelić.
Niebo strzela. Ciemność kołysze swe dzieciątka.
One razem przytulone, swoimi rękami opatulone.
Oczy zamknięte, wspólna pościel i ostatnie pocałunki.
Lecz jutro to minie, bo niebo strzelać już nie będzie i wszystko zniknie.
Lecz jutro to minie, bo niebo strzelać już nie będzie i wszystko zniknie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz