music




czwartek, 1 czerwca 2017

Rose opowiadanie część II

              Leon zamyślony tą dziwną sprawą jechał samochodem po śliskich zimowych drogach.Jego myśli w jednym momencie rozproszyła kobieta na drodze,dzięki której jego opony wpadły w ogromny poślizg. Przód jego pojazdu delikatnie w nią wjechał co spowodowało jej upadek.Całe szczęście,że jego skutkiem była tylko dość głęboko skaleczona ręka.Smith zaszokowany tym co zrobił, szybko wysiadł z samochodu.
-Przepraszam Panią,bardzo - zmartwiony nie widział co zrobić - Hmm.. - po chwili,zrzucił z siebie kurtkę i okrył poszkodowaną - Czy mogę Pani jakoś pomóc ? Może pojedziemy do szpitala ? 
-Nie trzeba - usłyszał cichy delikatny i jakże niepewny głosik.
-Może do domu ? 
-Nie mam domu,szukam mieszkania jak na razie,dzisiaj to mój pierwszy dzień w tym wielkim mieście.
-Wie Pani co - chyba sam nie był do końca pewny co robi-Może Pani parę dni spędzić u mnie,mam wolny pokój,dopóki ręka nie wydobrzeje.
-Chyba na razie nie mam innego wyjścia - dodała spokojnie
Zaprosił ją do samochodu.Kiedy kobieta weszła do pojazdu,odsłoniła swoją buzię. Okazało się,że jest to piękna,brązowowłosa postać o głębokich czarnych oczach.Miała idealne wręcz rysy twarzy,usta duże o ślicznym kształcie,zęby bialutkie i proste. Jej włosy ciągnęły się do ramion,a talia odpowiednio wcięta,nogi długie i szczupłe,były dopełnieniem całości.Tropiciel nie mógł oderwać od niej wzroku.
-Zdradzisz mi jak masz na imię,ile masz lat ? -Leo pytał gościa , podczas podróży.
-Nie wiem czy mi wypada, komuś takiemu jak Pan,nawet się przedstawić.
-Wiesz kim jestem ? - zapytał z zaciekawieniem,niestety usłyszał tylko ciszę,a na jego twarzy pojawił się uśmiech,przepełniony ciepłem i zdziwieniem. -Nalegam - dodał po chwili. 
-Skoro tak. Nazywam się Wandy Grant,mam 25 lat - powiedziała
-Taka młoda a po ulicach się już włóczy - zażartował śledczy.
Wtedy i ona dostrzegła jego twarz,idealną,bez żadnych zmarszczek niczym z magazynu. Poczuła jak jego oczy ją przenikają,a jego głos był czymś rozbrajającym i baśniowym. Kiedy mówił,zaczynała marzyć o jego dotyku,czuła się bezpieczna. Wandy szybko zawstydziła się własnych myśli i powróciła do rzeczywistości.
-Wie Pan,życie potrafi płatać różne figle.
-Proszę nie mówić Pan - wykrzyknął - Nazywam się Leon,dla przyjaciół Leo - uśmiechnął się.zapatrzony w swojego gościa.
-Jak chcesz Leon,ja jestem Wandy,dla przyjaciół których nie mam tak samo- dodała ze smutkiem,patrząc na deszcz,który spływał po szybie samochodu.
-Jesteśmy już prawie na miejscu- dodał dla rozluźnienia atmosfery. 
Dom detektywa był postawny z licznymi zdobieniami.Ogród opatulony białym puchem,otaczał jasny i czysty budynek z nowoczesną elewacją.Kiedy weszli do środka,Wandy oślepiły światła i to jakże przestrzenne wnętrze.
-Usiąć proszę,zajmę się Twoją ręką,zrobię opatrunek. 
Smith pogrzebał chwile w szafie,wyjął czarną reklamówkę a z niej apteczkę.Zręczne ręce Leo uporały się zgrabnie z okładem. 
-Tu masz rzeczy - wziął worek,który wygrzebał w schowku i podał Wandy - zostawiła je moja siostra,możesz coś sobie wybrać. Będę miał jutro służbowe spotkanie więc będziesz mogła trochę się tu porozglądać. A Ty Wandy pracujesz gdzieś? 
-Wiesz,nie.Tak jak mówiłam jestem tutaj pierwszy dzień,nastawiona byłam na znalezienie dobrej pracy i szybkiego noclegu bez żadnych uszkodzeń ciała. -Odpowiedziała
-A jaka praca Cię interesuje?
-Jestem po prawie,chciałam podjąć działania w jakiejś kancelarii lub jak to się nie uda iść do policji i zaczepić się u nich.
-To wspaniale się składa - wykrzyczał nagle Leon - Możesz przyczepić się na parę dni do mnie i zobaczyć jak działa policja. 
-Jak sobie życzysz Leon  - powiedziała,porażona zaradnością mężczyzny. 
-To jest przecież Twoja decyzja,ja tylko zaproponowałem.
-Zawsze chyba warto spróbować -dodała Grant siadając ostrożnie na łóżku.
-Mam jeszcze jedno pytanie - dodał Leo po pewnym zastanowieniu.
-Tak ? 
-Bandaż nie uciska ? 
-Nie,i jeszcze raz nic się nie stało- odrzekła z uśmiechem na twarzy.

Miała ona uśmiech zjawiskowy,stawiający wprost na nogi…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Rose - "Zakątki"

Tylko tam, w zakątkach duszy wiem  co znaczy szukanie światła. Gdy czerń zmyła błękit, była pustka. Długa droga, by poradzić sobi...